Po lekturze wielu artykułów na temat cyklu azotowego w akwarium wnioskiem oczywistym jest, że zawsze na końcu pozostają azotany (NO3). Przy tak wielkim apetycie oskarów, ich dużych rozmiarach, wydajnym metabolizmie niejednokrotnie poziom 50 mg/litr jest wartością przekraczaną. W moim akwarium (288l) dwa oskary powodują wzrost azotanów do poziomu powyżej tej wartości w niespełna tydzień od podmianki. Muszę, zatem podmieniać wodę minimum dwa razy w tygodniu po około 35-40% objętości. To męczące, tym bardziej, że nie zawsze mam na to czas, mimo ochoty grzebania przy akwarium.
Rozwiązaniem, które miało ograniczyć częstotliwość podmian wody, była hydroponika. Po kilku miesiącach jej pracy okazało się, że nie nadąża. Początkowo były problemy z aklimatyzacją użytych przeze mnie rośli (skrzydłokwiat), jak już ruszyły, co widziałem po kolejnych nowych liściach, poziom azotanów obniżał się, ale na tyle nieznacznie, że musiałem powrócić do podmianki w systemie 2/7 x35%. Po pewnym czasie przyrosty roślin zmniejszyły się i po zbadaniu wody wypływającej z hydroponiki okazało się, że poziom azotanów jest identycznie wysoki jak w wodzie z akwarium. Zatem niepowodzenie. Ostatnio zwiększyłem przepływ przez doniczkę około czterokrotnie, przez obniżenie jej o około 20 cm. Pompka znajdując mniejsze opory tłoczy więcej wody. Nie liczę jednak na wyraźny efekt, więc przystąpiłem do budowy urządzenia, które prawdopodobnie obniży poziom azotanów w moim akwarium do poziomu wystarczającego do osiągnięcia wartości 25-30mg/l, przed kolejną podmianą wody po przynajmniej tygodniu od ostatniej.
Przeszukując Internet można znaleźć wiele patentów, które mają działać w oczekiwany sposób, a zasada ich działania miała być podobna. Wiadomo, że denitryfikacja, czyli przemiana azotanów w azot cząsteczkowy zachodzi w warunkach niedotlenionych. Oznacza to, że tlen nie jest obecny w postaci cząsteczkowej, lecz jest obecny w formie związanej w m.in. azotanach. Istnieją bakterie beztlenowe (niektóre Pseudomonas i inne), które potrafią przeprowadzić taka reakcję, a wymagają do tego właśnie braku tlenu cząsteczkowego rozpuszczonego w wodzie. Przy obecności niektórych związków organicznych są w stanie wykorzystać tlen związany w cząsteczkach jonów azotanowych, pozostawiając azot cząsteczkowy, który ulatnia się do atmosfery. Pozostaje zatem je wykorzystać.
Aby stworzyć im odpowiednie warunki trzeba zbudować urządzenie o bardzo wolnym przepływie wody, aby uniknąć kolejnego filtra, w którym główna przemianą jest nitryfikacja. Wolny przepływ ma stworzyć warunki do eliminacji tlenu rozpuszczonego w wodzie w początkowym odcinku przepływu. Tam oczywiście będą rozwijały się bakterie nitryfikacyjne, które do swoich przemian wykorzystają zbędny nam tlen. Kolejny etap przepływu wody odbywać się ma już w warunkach niedotlenionych. Tam właśnie rozwijać powinny się bakterie beztlenowe, o które nam chodzi. To powinna też być główna objętość denitratora. Objętość tą można wyliczyć, tak by wystarczała na konkretne akwarium, do ustalenia odpowiedniego poziomu azotanów. Na końcu podaję link do strony, gdzie wszystko jest opisane. Ważnym warunkiem do spełnienia jest też ciemność, która nie pozwala na rozwój glonów produkujących przecież tlen. Mój denitrator ma ponad 12,5 litra pojemności.
Po analizie wielu rozwiązań, najbardziej sensownym stało się wykorzystanie rury kanalizacyjnej, jako komory denitratora. Zasada budowy jest prosta.
Rura kanalizacyjna o średnicy 110 mm, o odpowiedniej długości (decyduje o objętości komory), szczelnie zamknięta na obu końcach deklami, specjalnie do tej właśnie rury produkowanymi. Wypełnieniem komory jest keramzyt, który istotnie zwiększa powierzchnię dla bakterii. Oczywiście musi istnieć doprowadzenie i odprowadzenie wody do i z komory. Rozwiązaniem, które podpatrzyłem na stronie, do której link podałem na końcu, jest doprowadzenie wody na samo dno komory i wywołanie powolnego przepływu do góry, gdzie znajduje się odpływ wody do akwarium. Woda napędzana ma być, w moim rozwiązaniu, niewielka pompką (mały filtr wewnętrzny), której zadaniem będzie jedynie pokonanie kilku centymetrów ponad powierzchnie wody. Dodam, że mój denitrator mierzy około 135 cm długości (wysokości), ma stać na podłodze i sięgać lekko ponad powierzchnię wody w akwarium. W ten sposób woda będzie łatwo wpływała do denitratora (w zasadzie grawitacyjnie), a problemem dla pompki mają być pozostałe centymetry ponad jej powierzchnię w akwarium. Myślę, że sobie poradzi. Pozostaje kwestia regulacji przepływu, w zasadzie dopływu wody do komory. Na tej drodze musi znaleźć się zawór, który będzie ograniczał przepływ wody od pompki. Dodatkowo, aby mieć większą możliwość regulacji przepływu, na drodze od pompki do denitratora znajdzie się trójnik, który pozwoli na kierowanie wody niepotrzebnej dla denitryfikatora z powrotem do akwarium. Pozwoli to też odciążyć pracę pompki. Za trójnikiem, na obu drogach dla wody znajdować się będą zaworki do regulacji przepływów. Zastanawiam się, czy nie wystarczy jeden, tylko na tej drodze jałowej. Jej przymknięcie kierowałoby wodę do denitryfikatora, otwarcie zmniejszony przepływ przez jego komorę.
Reasumując, droga wody z akwarium do akwarium przebiegałaby następująco:
pompka - wąż - trójnik - zawór - wąż - dno denitratora - złożem keramzytu do góry - wąż - akwarium.
Zatem do dzieła.
Materiały i orientacyjne ceny:
|
Razem 112,00 pln.
Doliczyć trzeba jeszcze trójnik z zaworami, kolanko chromowane i jak zwykle kilka drobiazgów o których nie pamiętam. Ceny są mocno zaokrąglone i to raczej w górę, tym bardziej, że prawie wszystko kupowałem w marketach budowlanych, a tam - wiadomo - za drobne rzeczy płaci się drożej. Gdybym pochodził po innych sklepach pewnie koszt wyniósłby maksymalnie 75% tego, który zaistniał. Ja zapłaciłem pewnie około 140 złotych.
Chyba tyle.
![]() |
Fot.1 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.2 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.3 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.4 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.5 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.6 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.7 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.8 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.9 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.10 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.11 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.12 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.13 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.14 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.15 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.16 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.17 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.18 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.19 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.20 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.21 (c) Kamil Kielak |
![]() |
Fot.22 (c) Kamil Kielak |
Po kilku dniach zabawy zmierzyłem azotany i okazało się, że ich poziom był wyższy o 30% niż w wodzie w akwarium. Zakręciłem, więc układ i postanowiłem znów poczekać.
Po kilku kolejnych dniach ustawiłem minimalny przepływ wody i okazało się, że azotany w wodzie z denitratora są niewykrywalne. Takie zabiegi musiałem powtarzać kilkukrotnie, bo z niejasnych przyczyn po pewnym czasie zadowalającej pracy denitratora, okazywało się, że azotany w tej wodzie są obecne, a dochodziły do poziomu nawet 80 mg/l. Tutaj na pewno nie pomagał mój brak czasu i nieczęsta obecność w domu. Do tego nieprecyzyjne zaworki powodowały, że zamiast kropel, często leciał strumień wody do akwarium. Denitrator wymaga bardzo precyzyjnie ustalonego przepływu i systematycznego podawania pożywek bakteriom. Tego nie mogłem zapewnić. Po pewnym czasie zrezygnowałem z dokarmiania ich i zdałem się na samoregulację natury. Trwało to długo, ale potem na kilka tygodni uzyskałem efekt zadowalający, czyli azotany z deni na poziomie 0 mg/l. Oczywiście nie mierzyłem tego parametru codziennie, bo czas nadal nie pozwalał, więc nie wiem, co działo się między pomiarami.
Pozwalałem sobie myśleć, że system działa. O to przecież chodziło. Jednak coraz częściej wskazania testu były niezadowalające. Nie bardzo mnie to cieszyło, tym bardziej, że myślałem, że okres dojrzewania denitratora mam już za sobą. Nabyłem już dużej wprawy w regulacji przepływu i też nie miałem z tym kłopotu. Podaż azotanów była w miarę stała, na pewno nie tak zmienna, by być przyczyną dużych wahnięć wskazań testów wody z denitratora. Te były znów wyższe niż w wodzie z akwarium. W zasadzie denitrator przestał nim być, a zamiast tego dostarczał mi azotanów. Po kilkumiesięcznej walce o stabilizację stwierdziłem, że przegrałem. Moja zabawa z denitratorem zakończyła się tym, że po kilku modyfikacjach i zwiększeniu przepływu mój deni pełni teraz rolę filtra zewnętrznego, gdzie głównym procesem jest nitryfikacja.
Reasumując, pozwolę sobie zacytować kolegę Marka (King), który to stwierdził w jednym z postów tego forum, całkiem słusznie, że:
" ... Imo denitrator to dość precyzyjna maszynka, która raz ustawiona powinna chodzić na stałych obrotach, a my co? Fudujemy jej ciągłą huśtawkę parametrów: a to paliwa za dużo, a to za mało, a zaraz całkiem odcinamy dopływ, a to przy niższej temperaturze tlenu w wodzie więcej, a to przy wyższej mniej. IMO bez precyzyjnego sterowania ten układ nie ma szans na działanie ... "
To jest temat dla cierpliwych, ambitnych i posiadających dużo wolnego czasu. A gwarancji sukcesu i tak nie mogę dać.
Główne inspiracje i źródła:
- http://aip.pl/~triamond/denitrator/denitrator.html
- http://www.malawi.pl/artykuly/denitryfikator1.htm
- Porady koleżanek i kolegów z www.pawiookie.pl
Autor: Kamil Kielak (kamyllo2)
{mos_fb_discuss:17}
{visualrecommend}